Dominika Kublik i Peter Lucas :: Przegląd tematu

aaa4 · Wysłany: Wto 17:00, 06 Cze 2017 Temat postu:

-Nie chce powiedziec. - Porucznik mial zmeczony glos. - Mowi, ze musi zobaczyc sie z ambasadorem. Moze powie mi pan, co mam robic, kapitanie.

Krotkofalowka zacharczala i ktos, najwidoczniej bliski histerii, zawolal:

-Jest tam ktos? Laduje i juz. Naprawde! Mowie wam, nie moge juz dluzej czekac!

Slowa zakonczyly sie nieartykulowanym piskiem.

-Wielki Kosmosie - rzekl kapitan - znam ten glos! Przepusccie go! Na moja odpowiedzialnosc!

Przekazano rozkaz. Zyroskopowy stateczek opadl pionowo w dol szybciej, niz powinien, co swiadczylo o tym, ze czlowiek trzymajacy stery byl niedoswiadczony i bliski paniki. Lufa dziala przez caly czas sledzila statek.

Kapitan polaczyl sie z Ablem i w ambasadzie ogloszono stan najwyzszej gotowosci. Eskadra sarkanskich statkow, przybyla niecale dziesiec minut po ladowaniu obcej jednostki, przez dwie godziny groznie krazyla wokol ambasady, po czym odleciala.

Zasiedli do obiadu - Abel, Junz i nowo przybyly. Z podziwu godnym opanowaniem, zwazywszy na okolicznosci, Abel pelnil role gospodarza. Od kilku godzin mial na koncu jezyka pytanie, dlaczego Wielki Posiadacz musi prosic o azyl. Junz byl mniej cierpliwy. Syknal do Abla:

-Na Kosmos! Co ma pan zamiar z nim zrobic?

Abel usmiechnal sie.

-Nic. Przynajmniej dopoki nie dowiem sie, czy mam Mieszczanina, czy nie. Chce wiedziec, co mam w reku, zanim rzuce karty na stol. A poniewaz to on przyszedl do mnie, czekanie bardziej denerwuje jego niz nas.

Mial racje. Posiadacz dwukrotnie rozpoczal szybki monolog i dwukrotnie uslyszal od Abla: